Kilkanaście
lat później…
Stałam w kuchni naszego pięknego domu i
przygotowywałam obiad na moje szczęśliwej rodziny. W ogrodzie bawiła się trójka
moich dzieci: najstarszy Lionel, młodszy od niego o 3 lata Thiago i moja
najmłodsza królewna Laurita. Było piękne, słoneczne, letnie popołudnie.
Kończyłam robić paelle z owocami morza, gdy do domu wrócił Pablo. Teczkę z
laptopem położył na korytarzu i podszedł do mnie. Objął mnie od tyłu i
pocałował w policzek.
-
Mmmm jak pięknie pachnie. – powiedział – Poczta dzisiaj przyszła. – zaczął
przeglądać koperty – Bank, rachunek, rachunek, reklama i… - zamilkł na chwilę –
do Ciebie. Z więzienia. Od Marca. – dokończył, a ja zakrztusiłam się wodą,
którą właśnie piłam. Wzięłam od niego kopertę i odłożyłam na najwyższą półkę
regału. – Nie przeczytasz? – zapytał lekko zdziwiony.
-
Teraz nie. Zawołaj dzieci na obiad, bo już wszystko gotowe. – poprosiłam.
***
Tego
samego wieczoru, leżałam na leżaku na tarasie i patrzyłam jak Pablo gra z
dziećmi w piłkę. Nasi synowie odziedziczyli chyba talent po wujku Cescu, od
kilku lat grali w La Masii. Mała Laura jest małą baletnicą, ale lubi czasami
pograć z rodzeństwem. Wyjęłam z kieszeni kopertę z listem od Marca. Chwilę się nią
pobawiłam aż postanowiłam ją otworzyć. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam
czytać.
Barcelona, 15 lipca 2028 roku
Droga
Inés,
Jeżeli czytasz ten list to już jest to mój
sukces. Piszę ten list po raz piętnasty. Każdego roku chciałem go wysłać, ale
zawsze brakowało mi odwagi. Aż tego roku postanowiłem to zrobić. Minęło już
piętnaście lat odkąd siedzę zamknięty w tych czterech ścianach. Ale nie mógłbym
być wściekły za to na Ciebie. To wszystko moja wina. Mój błąd, ogromny błąd.
Chciałem Cię przeprosić, za wszystko.
Pewnie nigdy mi nie wybaczysz. Wiem, że byłem Twoim największym koszmarem.
Wyrządziłem Ci tyle krzywdy. Moja chora zazdrość mogła doprowadzić do
najgorszego. Nie mogłem się pogodzić z faktem, że jesteś szczęśliwa u boku kogo
innego. Ale teraz już to wiem, że jesteś w najlepszych rękach. Mam nadzieję, że
jesteś szczęśliwa z Pablo. Cudownie razem wyglądacie. I macie śliczne dzieci.
Nie bój się, nie wynająłem nikogo żeby to sprawdził. Mamy tutaj gazety,
telewizje, internet. Pokazujecie się czasami u boku Cesca, dlatego wiem.
Codziennie siedzę i myślę o tym, co się stało.
Tak bardzo Cię zraniłem. Ale nie tylko Ciebie, rodzinę Fabregasów i wiele
innych osób. Wiem, że wiesz, że mam syna. Teraz jest już nastolatkiem, za
chwilę będzie dorosły, a ja go nigdy nie widziałem. Przez swoją głupotę.
Jedyne, co mogę teraz zrobić to przeprosić.
Nie liczę na to, że mi wybaczysz. Chcę po prostu żebyś wiedziała, że żałuję,
bardzo żałuję.
Przepraszam,
Marc.
Gdy skończyłam czytać list oczy miałam lekko wilgotne od łez, ręka, w której trzymałam kartkę papieru trzęsła mi się. Na szczęście po chwili na moim leżaku usiadł Pablo i mocno mnie przytulił.
- I co? Co chciał? - zapytał.
- Najlepiej sam przeczytaj. - odpowiedziałam mu i podałam mu list. Pab w głębokim zamyśleniu czytał jego treść. Gdy skończył, złożył go i z powrotem włożył do koperty.
- To już przeszłość. - skomentował - Mamy siebie i cudowne dzieci. Mimo, że jest gnojem jest jedna rzecz, za którą mógłbym mu podziękować. – powiedział z uśmiechem, a ja spojrzałam na niego z lekkim zdziwieniem. – Dzięki niemu poznałem Ciebie. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Kocham Cię, od zawsze, na zawsze.
-----------
I tym oto romantycznym akcentem kończymy to opowiadanie. Przyznam się wam, że uroniłam nie jedną łezkę przy tym epilogu. Oficjalnie mogę powiedzieć, że blog: Cada día pienso en ti uważam za zakończony. 11.07.2013 - 31.05.2014. Jejku, to tyle czasu już minęło? Aż sama w to nie mogę uwierzyć. Chciałabym wam podziękować za to, że czytałyście, że komentowałyście. Jesteście kochane <3 Będę tęsknić za ta historią, pokochałam ją. Koniec tego, bo się zaraz poryczę.
Chciałabym was wszystkie zaprosić na nowe opowiadanie: http://perdoname-miamor.blogspot.com/ Mam nadzieję, że wam się spodoba i będziecie czytać. Jeszcze raz dziękuję. <3
Tym razem nie powiem do następnego. Ale nie mówię żegnajcie. Powiem: do zobaczenia na Perdóname!
Buziaczki,
Ines :*
Cescy, nie odchodź. Proszę :(