niedziela, 26 stycznia 2014

Nie zostawiaj mnie...

PABLO

                     Długi, biały korytarz. Wszystko nieskazitelnie czyste. Siedzieliśmy pod salą operacyjną już kolejną godzinę. Dłużyły się one niemiłosiernie. Kto chwile ktoś wchodził i wychodził, ale nikt nie chciał nam nic powiedzieć, co się dzieje z Inés.
                     Był już środek nocy, popijałem kolejną ohydną kawę i wspominałem wszystkie chwile z nią spędzone. Pamiętam jak pierwszy raz ją zobaczyłem. Była taka piękna, jej uśmiech powalał na kolana. Mimo tak krótkiej znajomości tyle już razem przeszliśmy. Dzisiejszy dzień zapowiadał się tak dobrze, wszystko tak wspaniale się układało. Patrząc na nasze wspólne zdjęcie miałem łzy w oczach. Po chwili usiadł koło mnie Cesc.
- Dzwonił komisarz. Musimy się rano zgłosić na zeznania. – powiedział bez emocji. Przytaknąłem.
- Do jasnej cholery, dlaczego nikt nie chce nam nic powiedzieć? – krzyknąłem po chwili i uderzyłem pięścią w ścianę.
- Pablo spokojnie. Zaraz ktoś przyjdzie. – próbowała uspokoić mnie Daniella.
- Jak ja mam się uspokoić? Inés walczy tam o życie, a ja mam być spokojny. A co jeśli ona… - nie dokończyłem, nie chciało mi przejść to przez gardło.
- Nawet tak nie myśl. – upomniał mnie Cesc.
- Państwo są rodziną Pani Inés Pereira? – zapytał się lekarz, który właśnie wyszedł zza wielkich drzwi prowadzących na salę operacyjną.
- Można tak powiedzieć. – odparłem.
- Operacja się udała. Pacjentka straciła dużo krwi, ale udało nam się zatamować krwotok. Na razie utrzymywana jest w śpiączce farmakologicznej. Najbliższe 72 godziny będą decydujące.
- Co to znaczy? – zapytała Daniella.
- Dopiero po przebudzeniu pacjentki będziemy w stanie określić obrażenia mózgu. To był upadek z wielką siłą, jesteśmy gotowi na każdą ewentualność. Ale proszę być dobrej myśli. – poklepał mnie po ramieniu.
- Mogę ją zobaczyć? – zapytałem z nadzieją.
- No dobrze, ale tylko na chwilkę. A zaraz potem, polecam wrócić do domu i się przespać. Ona jest w dobrych rękach. Proszę za mną. – powiedział i ruszył w kierunku OIOMu.

                     Wszedłem do sali, na środku, podłączona do tysięcy rurek leżała Inés. Była taka krucha i bezbronna. Podszedłem do jej łóżka i chwyciłem za rękę.
- Kochanie… - złożyłem delikatny pocałunek na jej dłoni – Przepraszam. To moja wina, miałem Cię chronić. Przepraszam… - zawiesiłem głos - Nie możesz mnie teraz zostawić, musisz się obudzić. Nie zdążyłem Ci powiedzieć jak bardzo Cię kocham. Musisz walczyć, dla siebie…. Dla nas.
- Musi Pan już wyjść. – upomniała mnie pielęgniarka.
- Dobrze, zaraz wyjdę. – zwróciłem się do niej, a po chwili znowu do Inés – Nie pozwalają mi tu siedzieć, ale wiedz, że jestem tu za drzwiami. Cały czas jestem prze Tobie. Kocham Cię. – powiedziałem i wyszedłem z sali. Naprzeciwko na krzesełkach siedzieli Cesc i Daniella.
- Wracajcie do hotelu. Nie ma sensu żebyście tu siedzieli. – powiedziałem do mojego kuzyna i jego żony.
- A ty? – odpowiedział.
- Ja tu zostanę. Nawet nie próbuj mnie przekonywać do zmiany decyzji.
- Wiem, że i tak byś nie posłuchał. – uśmiechnął się - Przyjedziemy jutro, w sumie to już dzisiaj, jak tylko złożymy zeznania. Wtedy ty pojedziesz.
- Dzwoń od razu jakby się coś działo. – powiedziała Dani.
- Jasne. Do zobaczenia. – gdy zniknęli za rogiem, usiadłem na jednym z twardych krzeseł i zasnąłem.

~*~

- Pablo, wstawaj chłopie. – szturchał mnie Cesc.
- Ojeju. – przeciągnąłem się. Wszystko mnie bolało, każdy mięsień. – Chyba zasnąłem.
- Nie dziwię się. Jak Inés? – zapytała Daniella.
- Bez zmian. Byliście na policji? – odpowiedziałem.
- Tak. Jeszcze go nie złapali, przepadł jak kamień w wodę. – powiedział Cesc. – Jedź do hotelu, ogarnij się, prześpij, zjedz coś. Wyglądasz jak wrak człowieka. Później jedź złożyć zeznania. Będziemy to siedzieć. Zadzwonimy jakby coś się działo.
- Dzięki stary. – uścisnąłem kuzyna.

                     Wsiadłem w pierwszą lepszą taksówkę i udałem się do hotelu, wziąłem gorący, odprężający prysznic. Położyłem się na łóżku i od razu zasnąłem. Spałem kilka godzin, naładowałem baterie na kolejne godziny spędzone w szpitalu. Niestety jeszcze czekają mnie zeznania, znowu będę musiał to wszystko sobie przypomnieć. Ale zrobię wszystko żeby ten drań wylądował w więzieniu na długie lata. Założyłem pierwsze lepsze ubrania, które wyciągnąłem z szafy. Zjadłem szybki obiad i udałem się na komisariat.

- Do jasnej cholery. Naprawdę nie macie co robić, tylko po setny pytać się o to samo? Tak, jestem pewny. To była Marc González. Ten drań prawie zabił moją ukochaną. Ruszcie się, szukajcie go. A nie siedzicie tu i nie działacie. – wybuchłem. Miałem już dość tej sytuacji.
- Proszę się uspokoić. Szukamy go, wszyscy organy ścigania są poinformowane. Pan González, nie opuści wyspy.
- Jak ja mam się uspokoić jak tkwię tu już kolejną godzinę zamiast siedzieć przy Inés? Jak? – uderzyłem pięścią w stół.
- Dobrze. Niech Pan już idzie. Znajdziemy go, obiecuję. – odpowiedział komisarz. Szybko wstałem z miejsca i wyszedłem z budynku. Nagle rozdzwonił się mój telefon, to była Daniella.

- Pablo… musisz tu przyjechać. Inés…. 

---------------
Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział. Od tygodnia go dodawałam, ale nie byłam do niego przekonana. W sumie nadal nie jestem. Nie byłam w stanie z niego nic wycisnąć, dlatego wyszedł taki krótki i chyba najgorszy ze wszystkich do tej pory.
Powoli, małymi kroczkami zbliżamy się do końca tej historii. Za tydzień zaczynam ferie (jupi!) i mam nadzieję, że uda mi się napisać przynajmniej z dwa rozdziały. ;)

Buziaczki, Ines. ;**

8 komentarzy:

  1. Prawdziwe cudo ♥
    Całe szczęście, że operacja się udała, tylko ten ostatni wers bardzo mnie zaniepokoił, nie wiem czy Pablo przeżyje to jak stanie się coś poważnego Inés.
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde, ostatnie zdanie mnie ciekawi a obawiam się najgorszego ;/
    ogólnie to cudownie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No weeeź nie bądź cham!
    Tak się nie kończy rozdziału ;(
    Jak znowu się długo będziesz zastanawiać czy dodać rozdział czy nie a ja będę cierpieć nie mogąc się dowiedzieć o co chodziło to osobiście do ciebie przyjadę i cię wykastruję!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdybyś miała ochotę poczytać -- http://panipodziekujemy.blogspot.com/
    Będę wdzięczna za komentarze :*

    OdpowiedzUsuń
  5. http://i-dont-want-to-lose-you.blogspot.com/2014/02/rozdzia-4.html Zapraszam na 4 rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecudowny rozdział, ale mnie również zaniepokoiła końcówka. Pisz szybciutko kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń