Wczoraj
obudziłam się ścierpnięta pod toną papierów. Dzień minął mi szybko. Cały mój
czas pochłonęło dopinanie na ostatni guzik kontraktu z francuzami. Cesc z
rodziną pojechał wczoraj do parku rozrywki, dzwonił kilka razy dowiedzieć się
czy aby na pewno dokumenty mnie nie zjadły. Dzisiaj miałam już więcej wolnego
czasu, kontrakt z francuzami jest gotowy. Mogłam spokojnie spotkać się z
rodzinka Fabregasów. Słońce świeciło dziś bardzo mocno, niebo było
nieskazitelnie niebieskie. Założyłam na siebie błękitne rybaczki, pastelowo
różową koszulkę i sandałki na wysokim obcasie. Udałam się do domku Cesca i jego
rodziny. Dochodziła 10.00, kończyli właśnie śniadanie.
- Cześć moja
ukochana rodzinko – powiedziałam wchodząc na taras.
- Ciocia! –
krzyknęła podbiegając do mnie Lia – Co dzisiaj robimy?
-
Pomyślałam, że możemy wybrać się na sąsiednią wyspę do „Raju papug”.
- Tak, tak!
Lubię ptaszki. – odpowiedziała słodko
Lia.
- Ines,
możemy poczekać z godzinkę? Za chwilę powinien tu być mój kuzyn, Pablo. Może będzie
chciał pojechać z nami.
- No jasne,
nie ma problemu.
- Chcesz
może kawy? – zapytała Daniella.
- Chętnie. –
odpowiedziałam.
Po
kwadransie rozdzwonił się telefon Cesca. ‘Cześć stary, domek 2032 przy plaży,
powinieneś trafić’, a po 5 minutach w drzwiach pojawił się Pablo. Mężczyzna był
w naszym wieku, bardzo przystojny. Miał ciemne włosy, lekki zarost, a oczy
zasłonięte miał okularami przeciwsłonecznymi. Jeansowa koszula i beżowe
spodenki idealnie podkreślały jego umięśnione ciało.
- Przybyłem
i też bardzo się cieszę, że was widzę. Miło znowu widzieć przepiękną żonę
mojego słynnego kuzyna i moją ukochaną małą księżniczkę. I Panią, której
jeszcze nie znam, ale już się w niej zakochałem – powiedział wskazując na mnie.
- Już się
tak nie podlizuj. To jest właśnie mój kuzyn Pablo… - zaczął Cesc, ale przerwał
mu Pablo.
- Pablo
Fabregas, bardzo mi miło poznać. – powiedział całując moją dłoń.
- Ines
Pereira. Mi również bardzo miło. – czułam, że się rumienię.
- A to,
czyli dzięki tobie mam teraz gdzie spać i mam taki piękny widok z okna w
pokoju. Może w ramach wdzięczności dasz się zaprosić na drinka?
- W sumie,
czemu nie.
- Wy jak
chcecie możecie iść z nami. Lię zostawimy pod czyjąś opieką, a sami się troszkę
zabawimy. – zaproponował Pablo zwracając się do kuzyna i jego żony.
- Dziękujemy
Pab, ale mamy już inne plany na ten wieczór. – odpowiedziała Dani.
- Tylko
uważajcie żeby się Lia rodzeństwa nie dorobiła. – powiedział roześmiany Pablo,
po chwili Cesc spiorunował go wzrokiem.
- To co,
możemy jechać? – zapytałam przyjaciół.
- No pewnie,
wezmę tylko torbę i możemy ruszać – odpowiedział dzisiaj Dani, która postawiła na
wygodę, jeśli chodzi o dzisiejszy ubiór; zielony topik i krótkie, jeansowe
spodenki. Jednak nie mogło się obyć bez wysokich obcasów, dzisiaj założyła
sandałki na koturnie.
Udaliśmy się
pieszo do portu, który znajdował się mniej więcej 15 minut drogi od hotelu.
Czekał tam na nas sporej wielkości jacht. Rejs minął szybko, wyspa oddalona
była niecałą godzinę drogi z Gran Canarii. Na miejscu mała Lia była zachwycona
tysiącami kolorowych papużek latających nad jej głową. Wszyscy świetnie się
bawiliśmy. Pod koniec naszej wycieczki po ‘Raju papug’ usiedliśmy w
przesłodkiej kafejce. Panowie z Lią poszli po kawę, a ja z Dani zajęłyśmy miejsce
przy jednym ze stolików.
- Zauważyłam,
że Cesc i Pablo bardzo dobrze się dogadują.
- Oj tak, są
jak bracia. Kiedyś byli nierozłączni, razem się wychowywali, grali w piłkę. Niestety
później Pab musiał zakończyć swoją przygodę z piłką, Cesc wyjechał do Londynu.
Pablo bardzo to wszystko przeżył, na początku nie mógł się z tym wszystkim
pogodzić, na szczęście później zrozumiał. I znowu był tym samym, Fabregasem co
wcześniej. – opowiedziała Daniella.
- O czym tak
plotkujecie? – zapytał się Cesc, odkładając tacę z filiżankami na blat stołu.
- Obstawiam,
że albo gadały o butach albo o nas. Zawsze się zastanawiałem jak one wytrzymują
w takich butach – powiedział Pablo wskazując na moje szpilki i koturny Dani.
- Te buty są
bardzo wygodne. A rozmawiałyśmy o was. – odpowiedziałam.
- Mam
nadzieję, że sama dobre rzeczy. – odpowiedział Cesc.
- Oczywiście
kochanie. – odpowiedziała Dani, biorąc Lię na kolana.
- Wujku, a
długo z nami zostaniesz? – zapytała się mała księżniczka.
- Tak,
nigdzie się nie wybieram. Zostanę z wami
jak najdłużej się da. – odparł Pab.
- To dobrze,
bo się za Tobą bardzo stęskniłam. – powiedziała Lia.
Zbliżała się
17, nasz jacht odbił od brzegu w kierunku Gran Canarii. Siedziałam na sofie, na
dziobie statku, gdy nagle przyszedł do mnie Pablo.
- Mogę się
dosiąść?
- No pewnie.
- Nad czym
tak myślisz? – powiedział.
- Nad tym,
jak to będzie, gdy wrócę do domu, do Barcelony…
- Czyli nie
jesteś stąd. To, co tu robisz?
- Powiedzmy,
że pewien człowiek zmusił mnie do wyjazdu.- ‘Proszę nie drąż tego tematu, nie
teraz’ pomyślałam.
- Widzę, że
to nie jest Twój ulubiony temat. Jeśli nie chcesz mówić to zrozumiem.
- Dziękuję.
Zaproszenie na drinka jest nadal aktualne? – zapytałam, szybko zmieniając temat
naszej rozmowy.
- Tak. –
odpowiedział z zalotnym uśmiechem. – O 20 przed hotelem?
- Okej, będę
gotowa.
Wróciłam z
rodzinka Fabregasów do hotelu, po drodze umówiłam się z Cesciem i Dani, że jutro
o 11 do nich przyjdę i pojedziemy do szkółki surfingowej. Wzięłam kluczki od
samochodu i pojechałam do mieszkania. Dopiero w domu zauważyłam, że mam 30 nieodebranych
połączeń od Carlosa męża Marty. Strasznie się przestraszyłam, miałam nadzieję,
że z Martą i dzieckiem wszystko w porządku. Szybko wybrałam numer Carlosa, ale
nikt nie podnosił słuchawki. Zadzwoniłam do Marty, po chwili usłyszałam jej głos.
- Musisz
szybko do nas wracać, mały bardzo chce poznać swoją ciocię. – zaczęła.
- Martuś, o
czym ty mówisz?
- Zostałaś
ciocią, zaraz ci wyślę zdęcie Twojego chrześniaka.
- Naprawdę?
To wspaniale, zostałam ciocią. – zaczęłam cieszyć się jak głupia. – Jak mój
chrześniak ma na imię?
- Johann
Rudolf Fritz Gomez Schneider, tak ma wpisane w metryczkę. Dostał 10 punktów, ma
54 centymetry i waży 3,2 kilo. A oczy ma po swoim ojca, czarne jak smoła.
- Johann,
ślicznie. Ty wypoczywaj, a ja idę oblać narodziny swojego chrześniaka.
Buziaczki dla świeżo upieczonej mamusi i tatusia.
Uradowana
wzięłam szybki prysznic, założyłam koralową sukienkę do kolan wiązaną w pasie i
brązowe sandałki na obcasie. 5 minut przed czasem byłam już przed hotelem.
Hiszpanie kochaj się spóźniać, jak się umawiają na 20 to przychodzą na 20.30 i
nikt się tym nie przejmuje. Mimo że jestem Hiszpanką z krwi i kości nienawidzę tego.
Zawsze przychodzę wcześniej i czekam jak głupia, na szczęście nie tym razem.
Równo o 20 przed głównym wejściem pojawił się Pablo. Biało-cytrynowa koszulka, jeansy
do kolan i białe Conversy, tak prezentował się tego wieczora Pab.
- Hej,
ślicznie wyglądasz. – przywitał mnie buziakiem w policzek.
- Hej,
dziękuję. Idziemy?
- Jasne,
słyszałem o fajnym klubie na plaży, może tam pójdziemy?
- Jestem za.
Do klubu na
plaży było niedaleko, przez całą drogę gadaliśmy i śmialiśmy się. Bardzo dobrze
czułam się w jego towarzystwie. Gdy dotarliśmy na miejsce usiedliśmy na pufach przy
jednym stoliku na piasku.
- Czego się napijesz?
– zapytał się Pablo
- Mojito na
początek poproszę. Dzisiaj mamy co oblewać, chrześniak mi się urodził.
- Gratuluję,
to już idę po drinki.
~*~
Obudziłam się z potwornym bólem głowy, w obcym mi łóżku, niewiadomo gdzie.
- Dzień dobry, dobrze się spało? – usłyszałam po chwili głos Pabla.
- Dzień
dobry – odpowiedziałam z trudem podnosząc się z łóżka.
- Wiedziałem,
że będą ci potrzebne. Proszę, tabletki na kaca i szklanka wody. Zjesz ze mną
śniadanie?
- Z chęcią. –
odpowiedziałam i łyknęłam tabletki.
- To
zapraszam na taras, wszystko gotowe.
Usiedliśmy do
stołu, próbowałam sobie przypomnieć wczorajszy wieczór i noc, ale w głowie
miałam totalną pustkę.
- Pablo, tak
w ogóle to, co ja tutaj robię? – miałam nadzieję, że zaraz moja luka w pamięci
zostanie uzupełniona.
- Nic nie
pamiętasz? – powiedział Pab próbując powstrzymać się od śmiechu.
- No wiem,
że byliśmy w klubie i pamiętam jak piłam drugiego drinka…. A później pusto, nie
wiem, co było dalej.
- Na dwóch drinkach
się nie skończyło. Jak piłaś czwartego to zaczęłaś mówić, że widzisz latające,
zielone smoki, które chcę się z nami pobawić. Wtedy uznałem, że najwyższy czas
zabrać cię do domu, a nie wiedziałem gdzie mieszkasz, to przyprowadziłem cię
tutaj. Uwierz to nie było takie proste. Jak niosłem cię po plaży to zaczęłaś
śpiewać jakąś piosenkę. W sumie nie wiem, co to było, jakaś mieszanka wszystkiego,
co się da.
- Jaki
wstyd. Już więcej nie piję. Przepraszam.
- Nie przepraszaj,
bo to nawet słodkie było. – posłał mi ten uroczy uśmiech.
- Która jest
w ogóle godzina?
- 10.50 –
odpowiedział Pablo patrząc na zegarek.
- Przecież
ja za 10 minut jestem umówiona z Daniellą i Cesciem.
- Spokojnie,
dzwoniłem do Cesca. Jak usłyszał historię o smokach to postanowił przełożyć
wasze spotkanie na popołudnie jak już będziesz w stanie cokolwiek robić.
- Dziękuję,
kochany jesteś. – podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
-----------------------
Wróciłam, długo mnie tu nie było. Najpierw obóz,
później powrót do szkoły. Czasu mam niewiele. Szkoła, znajomi, nauka. Masakra… Nawet
nie wiem, kiedy minął ten miesiąc. Mam nadzieję, że mimo tak długiej
nieobecności nadal będziecie czytać moje wypociny. Obiecuję, że jak tylko
znajdę czas to ponarabiam zaległości na waszych blogach.
Uuu, myślałam, że bardziej zakumplowała się z tym kuzynem xD Ale mały musi być uroczy, chcę o nim więcej ;-;
OdpowiedzUsuńNie lubię Pabloo hahahaha
OdpowiedzUsuńI nie wiem czy mam go zacząć lubić czy nie ;-;
Mam dylemata
heheszky xD
Niee.. nadal go nie lubię xD
Ale moje przeczucia są zazwyczaj błędne, więc pewnie będzie fajny ...
Przynajmniej u ciebie są błędne...
Robisz to specjalnie! hahaha
Obserwuję cię, pamiętaj
Uuu :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ten rozdział podoba i już nie mogę doczekać się następnego .
Plus nowy u mnie: http://panipodziekujemy.blogspot.com/
Pablo chyba całkiem spoko gość ;D;D
OdpowiedzUsuńHahahahah zielone smoki chcą się z nami bawić o.O OKaaay hahaha XDDD
Bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńI zapraszam do siebie : http://busco-la-felicidad.blogspot.com/
Jestem oczarowana twoim blogiem *...* Cesc i Daniella jako idealna para i cudowna Lia ;) No i przystojny Pablo ;D Pisz następny i informuj mnie ;* Najlepiej na tweeterze: @ObsesionCule lub na blogu ;)
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle świetny, już pominę mój poślizg, ale wiadomo jak to bywa. pytanie tylko kiedy coś nowego? ^^
OdpowiedzUsuń