poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Kolacja z gwiazdami

Za trzy dni przyjeżdża Cesc Fabregas z rodziną. Zagoszczą w naszym hotelu na trzy tygodnie. Jak się o tym dowiedziałam to prawie zemdlałam. Od dziecka uwielbiałam chodzić na mecze FC Barcelony. Fakt, że niedługo poznam mojego ulubionego pomocnika na świecie dodawał mi skrzydeł. Ale przecież jestem w pracy muszę zachować się profesjonalnie. Nie mogę zemdleć na jego widok. Wszystko przed ich przyjazdem musiało zostać dopięte na ostatni guzik. Domek, w którym mieli mieszkać był sprawdzany chyba z 10 razy.  Co chwilę dzwoniłam do restauracji, szefowej pokojówek czy oby na pewno wszystko jest już zrobione. Po godzinie 14 goście mieli zjawić się w hotelu. No lotnisko pojechał po nich służbowym Land Roverem nasz najbardziej zaufany kierowca, Victor. Miał przywieść ich do bocznego wejścia hotelu, pan Fabregas chciał zostać anonimowy najdłużej jak to było możliwe. Siedziałam w swoim biurze jak na szpilkach oczekując telefonu z recepcji, że goście są już na terenie hotelu.
Nerwowo pukałam paznokciami w blat biurka. Nagle rozdzwonił się telefon. Szybko podniosłam słuchawkę.
- Już są. – usłyszałam.
- Dziękuję.
Szybko poprawiłam żółta sukienkę do kolan i wyszłam z gabinetu.
-  Już? – zapytała Camila
- Tak – lekko uniosłam kąciki ust.
- Trzymam kciuki.
- Nie dziękuję.
Skierowałam się do bocznego wyjścia gdzie stał już boy hotelowy oczekujący na bagaże rodziny. W oddali dostrzegłam nadjeżdżający czarny samochód. Nabrałam powietrza i policzyłam do dziesięciu. Auto zatrzymało się i wysiadł z niego nie, kto inny jak Cesc Fabregas. Ubrany był w białe krótkie spodenki i różowawy T-shirt z nadrukiem. Zaraz za nim wysiadła kobieta i mała dziewczynka. Podeszłam do nich i powiedziałam:
- Dzień dobry, miło mi państwa powitać w naszym hotelu. Nazywam się Ines Pereira i będę się państwem opiekowała przez najbliższe trzy tygodnie. – odrzekłam na jednym  wdechu. ‘Spokojnie dziewczyno oni cię nie zjedzą, chyba?’
- Witam. Cesc Fabregas – podał mi rękę na przywitanie, którą po chwili uścisnęłam. – To jest moja żona Daniella. – wskazał na uśmiechnięta Hiszpankę. – A to nasza córeczka Lia.
Posłałam do pani Danielli uśmiech i kucnęłam przy małej. Była lekko zawstydzona. Miała na sobie piękną sukienkę w kwiatki i rozpuszczone włosy.
- Cześć księżniczko. Jestem Ines, a ty jak masz na imię? – posłałam jej mój najlepszy uśmiech.
- Lia. – odwzajemniła uśmiech i pokazała mi rząd swoich małych ząbków.
- Ślicznie.
- Proszę za mną, pokaże Państwu domek, w którym będziecie mieszkać. – zwróciłam się do pana Cesca
- Może mówmy sobie po imieniu, w końcu spędzimy razem trzy tygodnie. – zaproponowała pani Daniella.
- Właśnie. Doskonały pomysł kochanie.  – powiedział Cesc i pocałował żonę w policzek.
- Nie ma problemu. To zapraszam.
  Dani wzięła małą na ręce i ruszyliśmy.
- Wasz domek znajduje się w wschodniej części obiektu. Macie kawałek prywatnej plaży i basen.  Oto on. – wskazałam na mały bungalow. Wyglądał jak zminimalizowany hotel, te same kolory, wykończenia. Weszliśmy do środka, sypialnia była w kolorze piaskowym, drewniane meble i wielkie okna. Widok rozciągał się na ich basen, plaże i ocean.
- Tu macie mapkę naszego hotelu. W kółku zaznaczyłam mój gabinet, na odwrocie jest zapisany mój numer telefonu. Rozgośćcie się, boy zaraz przywiezie wasze bagaże. Jakbyście coś potrzebowali to dzwońcie. O godzinie 20 zapraszam na kolacje. Omówimy wszystko.
- Dziękujemy. To widzimy się na kolacji. – uśmiechnął się Cesc.
- Mamusiu, mogę iść do basenu? – Lia podeszła Dani.
- Słoneczko, za chwilę. Musimy odnaleźć twój strój kąpielowy.
Wróciłam do swojego gabinetu, po chwili weszła Camila. Rozsiadła się wygodnie na kanapie i zaczęła zadawać tysiące pytań.
- Opowiadaj. Jak było? Jest taki przystojny jak w telewizji? Ma takie śliczne czekoladowe oczy? A jak wygląda jego córeczka?
- Stop! Wystarczy tych pytań. Ty tylko o jednym. Kochana nie zapominaj, że on ma szczęśliwą rodzinę. Ma żonę, którą kocha i śliczną córkę, poza którą świata nie widzi.
- Oj, nie marudź. Ja tylko się pytam. Chcesz mrożonej herbaty? Przed chwilą zrobiłam.
- Z chęcią się napiję. O 20 jesteśmy umówieni na kolacje. Z miłą chęcią wróciłabym do domu, ale musze wypełnić jeszcze wszystkie dokumenty.
- Jesteś umówiona z Cesckiem na kolacje?
 - Ale ty głupia jesteś. – rzuciłam poduszką w Camile. – Idziemy wszyscy, Cesc, Daniella i Lia. Razem, rozumiesz?
- No rozumiem, rozumiem. Przecież żartowałam. Leć do domu się przygotować, ja wypełnię wszystkie papiery.
- Naprawdę? Dziękuję, jesteś kochana. – pocałowałam ją w policzek. Wzięłam torebkę i pojechałam do domu.
Zbliżał się wieczór, słońce powoli chowało się w oceanie. Poszłam wziąć długa, gorącą kąpiel. Nalałam do wanny olejku lawendowego.  Dopóki woda się nie ochłodziła siedziałam w wannie.  Gdy wyszłam z łazienki puściłam muzykę na full. Odtwarzacz akurat wylosował moją ulubioną piosenkę. Tańczyłam, śpiewałam i szykowałam się do wyjścia. Wyjęłam z szafy purpurową sukienkę z rękawkiem przed łokieć. Do tego sandałki na lekkim obcasie. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, wypsikałam się swoimi ulubionymi perfumami. Włosy jak zwykle zostawiłam rozpuszczone. Na nadgarstek założyłam dwie złote bransoletki. Wzięłam zielonką kopertówkę i wyszłam z domu.
Po dwudziestu minutach byłam już z powrotem w hotelu. Udałam się do jednej z restauracja a’la carte w naszym hotelu. Znajdowała się na plaży, była najbardziej kameralna ze wszystkich.  Usiadłam przy przygotowanym dla nas stoliku i czekałam na gości. Po chwili się zjawili. Tak ślicznie razem wyglądali. Cesc miał na sobie jasne jeansy i koszule w fioletową kratkę, Daniella założyła piękną, wzorzystą  tunikę, a mała Lia białą sukienkę w słoneczniki. Usiedli przy stole i zamówili popisowe danie naszego szefa kuchni, czyli „Wszystko, co morze daje” składające się z ryb, owoców morza, glonów i owoców oraz butelkę czerwonego wina z tutejszych winnic.
- Napijesz się?- zapytał mi się Cesc rozlewając wino.
- Nie dziękuję. W pracy jestem.
- Nie jestem w pracy tylko z nami na kolacji służbowej, a to, co innego. – uśmiechnęła się Dani.
- No dobrze, ale tylko jeden kieliszek.
- No to opowiedz nam coś o sobie. Skąd jesteś? – zapytał Cesc.
- Z Barcelony. Dopiero od miesiąca jestem na wyspie. – posłałam mu uśmiech.
- Dlaczego tutaj jesteś, a nie w Barcelonie?
- Tak jakoś wyszło. - W tym momencie do naszego stolika podszedł kelner z jedzeniem. Nie chciałam im mówić prawdy, bo co miałabym powiedzieć? Uciekłam przed byłym chłopakiem? Przecież to by było bezsensu. Może kiedyś powiem im prawdę, ale nie teraz.
- Ines, mam małą prośbę… - zaczął Cesc.
- O co chodzi?
- Za parę dni przyjedzie tu mój kuzyn i czy dałoby radę załatwić mu pokój w hotelu?
- Jasne. Jutro się tym zajmę i dam Ci znać.

Chwilę jeszcze pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Cesc opowiadał historie jak to się poznał z Gerardem Pique. Wtedy nie mogła przestać się śmiać. Czułam się w ich towarzystwie bardzo dobrze, Cesc z Dani zachowywali się jakby znali mnie od kilku lat. Po opróżnieniu drugiej butelki wina, (przyznaje się nie skończyło się na jednym kieliszku :P) mała Lia zaczęła robić się śpiąca, więc skończyliśmy kolacje. Coś czuję, że to będą niezapomniane trzy tygodnie. 

--------------

Ten rozdział jest beznadziejny, przepraszam. Miałam w ostatnim tygodniu kompletną pustkę w głowie. Nie mogłam napisać logicznego zdania. Ten rozdział zaczynałam pisać trzy razy... W końcu go skończyłam. Chciałam podziękować dwóm osobom, Paws i Nikaaa dziękuję za słowa otuchy. ;**
Dziękuję wszystkim, za to że jesteście, czytacie i komentujecie.

Buziaczki Ines ;*

10 komentarzy:

  1. Bo jestem pierwsza.

    Jak na totalne bezwenie nie jest tak źle, nie przesadzaj :P Ogonki, przecinki i połknięcia to standard na blogach, więc aż tak mocno nie razi. Sam post jest spójny, nie ma zbytnich przeskoków ani nieścisłości. Pod względem merytorycznym się nie znam, ale wydaje mi się ok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Francesc! ^^
    A widzisz, dobrze, że sobie nie dałam uciąć głowy xD
    Oj nie musisz dziękować ;]
    I Paws dobrze mówi, nie jest źle a nawet powiem, że jest dobrze ;3
    Weź szybko pisz następny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Beznadziejny? Nie... Raczej jest bardzo dobry :D Ja też mam czasami takie rozdziały, z których nie jestem w ogóle zadowolona, ale po przeczytaniu ich milion razy dochodzę do tego, że właściwie nic lepszego nie wymyślę i dodaję :p
    Mam nadzieję, że coś z tym kuzynkiem Cesca coś się porobi :D Czekam z niecierpliwością na następny i zapraszam do siebie http://es-todo-sobre-el-amor.blogspot.com/
    http://tak-trudno-ci-wybaczyc.blogspot.com/
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział nie jest beznadziejny, on jest przepiękny :*
    Fabregas & rodzinka *.*
    Czasami też ma takie dni, że nic nie wychodzi, nie mam weny... po prostu pusta w głowie, ale wtedy nie można się łamać tylko ruszać do boju :*
    Strasznie mi się spodobał :)
    Rozwaliła mnie ta Camile :D
    Czekam na nowy.
    Życzę weny :>
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie spodziewałam się Cesca Fabregasa w hotelu! Fajnie, że taki przystojniak tutaj przyjechał. I nic dziwnego, że Camila się tak zachowywała. Zabawna postać! Niestety on ma żonę i dziecko! Ale przynajmniej będzie można nacieszyć oczy takim widokiem! Ciekawe, jaki będzie kuzyn piłkarza. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jest beznadziejny ;d Jest Fabs- nie jest źle, zapamiętaj! :P
    Widać, że Cesc kocha Daniellę, ona jego i jeszcze Lia *_*
    No...Ja też coś czuję, że te 3 tygodnie będą niezapomniane :P
    Pozdrawiam! :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Cesiu !!!!!!
    czekam na nowy :)

    Zapraszam na nowe rozdziały mam nadzieje, że zajrzysz :)

    http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
    http://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
    http://milosc-i-fcb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział wcale nie jest beznadziejny :) tak, to będą niezapomniane 3 tygodnie :D ciekawe kto będzie jego kuzynem ;) czekam na następny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. hmmmmmm chcę jeszcze! Świetnie się czyta, super napisane, pozazdrościć zdolności! Czekam na więcej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. BOSKI *.* Już nie mogę się doczekać następnego, bo ten bardzo mi się spodobał <33

    Zapraszam także do mnie na nn;**
    http://lovesandfriend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń