Leżałam
sama w pustym pokoju, przez okno wpadały do niego popołudniowe promienie
słoneczne. Dzień był przepiękny, błękitne niebo, pełne słońce i wysoka
temperatura. Niestety ja nadal byłam uziemiona i nie miałam zgody lekarza na
wychodzenie do ogrodu szpitalnego. Czułam się już coraz lepiej, nie odczuwałam
już bólów głowy i pleców. Nienawidzę siedzieć bezczynnie, ale jestem na to
skazana. Fabregasowie odwiedzają mnie codziennie, strasznie się o mnie
troszczą.
Przeglądałam gazetę, gdy
usłyszałam pukanie. Po chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłam uśmiechniętego
Pablo.
- Hej kochanie. – podszedł i
pocałował mnie w czoło – Jak się czujesz?
- Wspaniale. Ja chcę już stąd
wyjść. – zrobiłam smutna minkę.
- O nie nie nie. Nie ma mowy.
Jeszcze sobie troszkę tu poleżysz.
Jeszcze chwilę porozmawialiśmy,
pośmialiśmy się, zjedliśmy słodziutkie brzoskwinki. Nagle Pablo się zawahał,
ale zaczął mówić:
- Inés, muszę Ci coś powiedzieć.
– spoważniał, wziął głęboki oddech – Wczoraj dostałem telefon z Barcelony. Mój
projekt był najlepszy i wygrałem. Będziemy realizować ogromny kontrakt.
- To wspaniale. – przytuliłam go
– Dlaczego się nie cieszysz?
- Kochanie, ja… muszę wyjechać.
Do Singapuru.
- Gdzie? – zapytałam z
niedowierzaniem.
- Do Singapuru. Na pół roku, może
rok.. – gdy usłyszałam te słowa zatkało mnie. Nie byłam w stanie powiedzieć ani
jednego słowa. – Inés.. powiedz coś. Proszę. – spojrzał na mnie smutno. Czułam,
że zaraz się rozpłaczę. Moje życie jest bezsensu. Wszystko się wali.
- Idź już. Jestem zmęczona. –
wyszeptałam, nie potrafiłam dłużej patrzeć na niego. Wiedziałam, że zaraz
zniknie z mojego życia.
- Ale… - zaczął.
- Idź. – przerwałam mu. Pablo
powoli wstał z fotela, musnął lekko moje usta i wyszedł z sali. Drzwi się
zamknęły, a ja momentalnie wybuchłam płaczem. Dlaczego? Dlaczego każdy mój
związek kończy się porażką? Co jest ze mną nie tak?
Całą
noc przepłakałam i zastanawiałam się nad najlepszym rozwiązaniem. W tej
sytuacji nie było dobrego wyjścia. W końcu podjęłam chyba najtrudniejszą
decyzję w swoim życiu.
Z samego rana napisałam sms’a do
Pabla o treści „Musimy porozmawiać”.
Hiszpan zjawił się po niecałej godzinie. Nie wyglądał najlepiej, widać było, że
nie spał dobrze dzisiejszej nocy. Usiadł w fotelu przy moim łóżku i
zaproponował:
- Wyjedź ze mną. Nie chcę Cię
stracić.
- Pablo... nie. To nie ma sensu. –
wstałam z łóżka i spojrzałam przez okno – Chyba ktoś tam na górze chce nam
powiedzieć, że nie jesteśmy sobie pisani. Ja niedługo wrócę do Barcelony, ty
polecisz do Singapuru. I zapomnimy. Wyjeżdżając stąd zamkniemy pewien rozdział,
nasz rozdział i zaczniemy żyć od nowa. Sami, osobno. Niech wszystko, co
wydarzyło się tutaj, na Gran Canarii, niech zostanie na wyspie. Zostawmy to za
sobą. I zacznijmy od nowa. Jutro macie samolot, jutro zobaczymy się po raz ostatni.
- Ja nie chcę, nie potrafię zapomnieć. Jesteś częścią mnie. Nie rób nam tego.. – w jego oczach widziałam dużo bólu. Mi też te słowa z trudem przechodziły przez gardło.
- Ja nie chcę, nie potrafię zapomnieć. Jesteś częścią mnie. Nie rób nam tego.. – w jego oczach widziałam dużo bólu. Mi też te słowa z trudem przechodziły przez gardło.
- Przykro mi, ale to koniec.
Pablo, jesteś najcudowniejszym facetem, jakiego znam. To, że Cię poznałam było
czymś wyjątkowym. Zawsze będę Cię pamiętać. To dzięki Tobie przeżyłam ten cały
koszmar. Nigdy nie zapomnę wspaniałej rodziny Fabregasów. Dziękuję za to, że byłeś,
gdy najbardziej potrzebowałam wsparcia. Kocham Cię, ale nie potrafię wyjechać
na drugi koniec świata. Proszę, nie wypominaj mi, że kilka miesięcy temu to
zrobiłam. Ja muszę o tym wszystkim zapomnieć. I muszę zrobić to sama. – łzy
poleciały mi po policzkach.
- Nie płacz. – podszedł i mnie
przytulił – Bardzo Cię Kocham i nigdy nie zapomnę. Może jak wrócę za rok to
dasz nam szansę. Ale chyba będę musiał liczyć na cud, że za dwanaście miesięcy
Cię znajdę i będziesz jeszcze wolna. – cicho się zaśmiałam - Jesteś
najwspanialszą dziewczyną na świecie z najpiękniejszym uśmiechem. Powiedziałaś,
że od jutra mamy zacząć nowy rozdział. Dasz nam jeszcze jeden, ostatni dzień.
Taki pożegnalny?
- Ostatni. – delikatnie go
pocałowałam.
- Przebierz się w coś, bo chyba w
piżamie nie wyjdziesz. Idę pogadać z lekarzem żeby pozwolił mi Cię na jeden
porwać.
Cały
dzień spędziliśmy na plaży. Byliśmy w parku, na pięknej plaży koło kliniki.
Cieszyliśmy się ostatnimi wspólnymi chwilami. Pożegnanie było długie i bardzo
romantyczne. Żadne z nas nie chciało zakończyć tego dnia. Niestety nastała ta chwila,
gdy staliśmy przed wejściem do kliniki.
- Jutro się zobaczymy po raz
ostatni. Obiecaj mi, że będziesz szczęśliwy. – spojrzałam mu w oczy.
- Spróbuję, ale bez Ciebie nic
nie będzie takie same. – przegarnął mój niesforny kosmyk włosów.
- Do zobaczenia jutro. –
pocałowałam go i weszłam do szpitala.
***
To już dzisiaj, ostatni dzień,
gdy zobaczę wszystkich Fabregasów. Wreszcie zobaczę małą Lię, której nie
widziałam prawie od dwóch tygodni. Ubrana w ¾ spodenki w kratkę i czarną
koszulkę siedziałam na łóżku, gdy nagle usłyszałam pukanie.
- Proszę. – krzyknęłam. Drzwi się
otworzyły i rozległo się głośne „Cześć” Cesca i Pabla. Nagle zza Danielli
wyskoczyła mała istotka.
- Ciocia, ciocia. – pokrzykiwała swoich
słodkim głosikiem. Podbiegła do mojego łóżka i mocno mnie przytuliła. Wyglądała
w prześlicznie w sukience w kwiatki. Jej ciemne włosy związane były w dwa
kucyki. Z oddali było czuć ich zapach, gumy balonowej. Lia uwielbiała ten
szampon.
- Cześć kruszynko, ale ty
ślicznie dzisiaj wyglądasz.
- Dziękuję. – odpowiedziała i
lekko się zarumieniła.
Wszyscy rozsiedli się dookoła
mojego łóżka i zaczęli mówić jeden przez drugiego. Lia, co chwilę krzyczała „Patrzcie,
patrzcie, papużki”. Było głośno jak na bazarze.
- Kochanie, może chcesz porysować?
– Dani zwróciła się do swojej córeczki.
- Taaak. – Lia pokiwała główką.
Żona piłkarza wyjęła z torebki piórnik w księżniczki i blok rysunkowy. ‘Czego
ta kobieta nie ma w tej torebce’ pomyślałam. Gdy mała zaczęła rysować przy
stoliku obok Cesc zaczął mówić:
- Wiesz, że musimy już dzisiaj
wyjechać. Gdyby nie to, że zaczyna się presezon i mam dużo treningów to byśmy
zostali, ale nie możemy..
- No przecież wiem. I tak dla
mnie dużo zrobiliście. A wakacje z najlepszym piłkarzem na świecie kiedyś musza
się skończyć. – powiedziałam, a Cesc uśmiechnął się dumnie.
- Obiecujesz, że jak wrócisz do
Barcelony to się odezwiesz? – zapytała Dani.
- Taa. – odpowiedziałam krótko.
- Ej, to nie było przekonujące.
- No obiecuję no.
- Rozmawiałam wczoraj z
dziewczynami i…
- Kiedy? Pierwsze słyszę. –
wtrącił się Fabregas.
- Cesc, proszę nie przerywaj mi.
Nie mogę się doczekać kiedy Cię poznać.
- A ja zabiorę Cię na trening. Chłopaki
pewnie pokochają Cię tak jak my. – dodał Cesc.
- Fajnie. – odpowiedziałam i
spojrzałam na Pabla. Od dłuższego czasu nic nie mówił. Widziałam w jego oczach
dużo smutku i bólu. Nie były już takie wesołe, nie było w nich już tych iskierek.
Nagle do łóżka podbiegła Lia.
- Ciociu, to dla Ciebie. – podała
mi kolorowy obrazek i usiadła obok mnie – Patrz, to jestem ja, to mamusia, to
tata.
- Dlaczego jestem z piłką? –
zapytał Cesc.
- No bo ty tatusiu tylko grasz w
piłkę. Codziennie biegasz z wujkiem Gerim i Leo w tą i z powrotem za tą głupią
piłką. Ostatnio Thiago z Milanem też zaczęli grać, a ja nie lubię. –
powiedziała ze smutną minką – Wolę się z mamusią przebierać w nowe sukienki i
buciki. – odparła dumnie.
- Boże dlaczego? – zapytał
zrezygnowany Cesc i spojrzał w sufit. Wszyscy zaczęli się śmiać, a mała mówiła
dalej.
- A to jest wujek Pablo, a to ty.
– uśmiechnęła się.
- Ślicznie. Dziękuję. - pocałowałam ją w policzek.
- Na nas niestety już czas,
musimy się jeszcze spakować. – powiedziała Dani.
- Odpoczywaj i odzywaj się
czasem. – powiedział Cesc i pocałował mnie w policzek.
- Pamiętaj, że jesteśmy z Tobą. –
przytuliła mnie mocno Daniella.
- A teraz moja kolej. – wtrąciła Lia
– Pa ciociu. Jesteś najlepszą ciocią na świecie. Razem z ciocią Shaki i Anto.
Kocham Cię. – rzuciła mi się na szyję.
- Ja też Cię kocham kruszynko.
Bądź grzeczna. – pocałowałam ją w czółko. Mała wspięła się na ręce Cesca.
- Pablo, będziemy czekać w
samochodzie. – powiedziała Daniella. Gdy wyszli z mojej sali Pablo zapytał:
- I mam Cię teraz zostawić i
obiecać, że o Tobie zapomnę? Przecież to jest niemożliwe. – stanęłam naprzeciw
niego i delikatnie pogłaskałam po policzku.
- Kocham Cię, ale nadeszła ta
chwila. – powiedziałam i przegrywałam wargę. Pablo delikatnie się uśmiechnął i
mnie pocałował. Trwało to bardzo długo.
- Kocham Cię. – wyszeptał, gdy
nasze twarze stykały się nosami.
- Żegnaj Pablo. – delikatnie pocałowałam
go. Wyjęłam swoją rękę z jego uścisku. – Żegnaj…
----------
No i jest, krótki i smutny. Ale taki miał być. To już prawie koniec tego opowiadania. Zostały dwa albo trzy rozdziały i epilog. Przepraszam za opóźnienia, ale nie miałam w ogóle czasu na pisanie.
Do następnego,
No i jest, krótki i smutny. Ale taki miał być. To już prawie koniec tego opowiadania. Zostały dwa albo trzy rozdziały i epilog. Przepraszam za opóźnienia, ale nie miałam w ogóle czasu na pisanie.
Do następnego,
Ines :*