PABLO
- Pablo… musisz tu przyjechać.
Inés…. Ona… właśnie ją reanimują. – powiedziała przez łzy. Wpadłem w
panikę.
Momentalnie telefon wyleciał mi z ręki, spadł na chodnik i rozbił się w drobny mak. Szybko pozbierałem jego resztki i wsiadłem na wynajęty motor. Pędziłem tak szybko jak tylko mogłem. W szpitalu byłem niecałe pięć minut później. Biegłem pustymi korytarzami szpitala, pod sale ukochanej. Przy oknie wtulona w Cesca stała Daniella, oboje wpatrywali się w grupę lekarzy wokół łóżka Inés.
Momentalnie telefon wyleciał mi z ręki, spadł na chodnik i rozbił się w drobny mak. Szybko pozbierałem jego resztki i wsiadłem na wynajęty motor. Pędziłem tak szybko jak tylko mogłem. W szpitalu byłem niecałe pięć minut później. Biegłem pustymi korytarzami szpitala, pod sale ukochanej. Przy oknie wtulona w Cesca stała Daniella, oboje wpatrywali się w grupę lekarzy wokół łóżka Inés.
- Co się stało? – zapytałem
wpatrzony tępo w ziemię.
- Nie wiem. Byłam u niej i nagle
na monitorze amplitudy zamieniły się w równą kreskę, wszystko zaczęło piszczeć.
Pielęgniarka mnie wyprosiły, zbiegli się lekarze. Jakieś dziesięć minut już ją
reanimują. – Dani znowu się rozpłakała i wtuliła w Cesca. Chwilę później z sali
wyszedł lekarz.
- Udało nam się przywrócić akcje
serca pacjentki. Miejmy nadzieję, że już więcej się nie podda, bo ma, dla kogo
żyć.
- Panie Doktorze, co się stało?
Mówił Pan, że operacja się udała, że wszystko jest dobrze. – próbowałem być
opanowany, ale w środku nie miałem już siły. Cały czas nie docierało do mnie,
że jej przez chwilę z nami nie było.
- Trudno mi teraz powiedzieć,
dlaczego, serce pacjentki nagle się zatrzymało. Podjęliśmy się reanimacji i
udało nam się ją odzyskać. Jeszcze dzisiaj, jeżeli jej stan się nie pogorszy
przejdzie dokładne badania, po których będziemy mogli stwierdzić, co było
przyczyną. Będziemy utrzymywać ją teraz
w śpiączce farmakologicznej dłużej niż przewidywałem. Jeśli wszystko będzie
dobrze to za około pięć dni będziemy próbowali ją wybudzać. Ona jest silna, da radę.
- Mogę do niej wejść? – zapytałem
z nadzieją.
- Nie teraz. Muszę się trzymać przepisów. Za 30 minut będzie Pan mógł na chwilę ją odwiedzić, ale tylko chwilę. A teraz przepraszam, pacjenci wzywają. – lekko się uśmiechnął i odszedł.
- Nie teraz. Muszę się trzymać przepisów. Za 30 minut będzie Pan mógł na chwilę ją odwiedzić, ale tylko chwilę. A teraz przepraszam, pacjenci wzywają. – lekko się uśmiechnął i odszedł.
Grzecznie usiadłem na twardym
krześle i czekałem te długie pół godziny. Cały czas nie wierzyłem w to, że Inés
mogłaby już nie żyć. Już nigdy bym nie zobaczył jej uśmiechu, pięknych oczu.
Już nigdy nie mógłbym jej pocałować, przytulić. Całe moje życie straciłoby
sens. Daniella z Cesciem poszli się przewietrzyć, żona mojego kuzyna ledwo się
trzymała. Nikomu z nas nie było łatwo, tylko każdy przeżywał to inaczej. Narzuciłem
na siebie kitel ochronny i wszedłem do sali, w której bezwładnie leżała
przepiękna hiszpanka. Usiadłem na stołku stojącym koło łóżka.
- Hej kochanie. Wiesz jak nas
nastraszyłaś? – pocałowałem ją w rękę – Gdzie ty się wariatko chciałaś wybrać?
– uśmiechnąłem się - Twoje miejsce jest tutaj, z nami. Nigdzie cię nie puścimy.
Musisz być silna, wyjdziesz z tego i wrócimy do Barcelony. I będziemy żyć długo
i szczęśliwie, co ty na to? – pogłaskałem ją po dłoni - Pomyśl nad tym, a ja idę
posiedzieć na twardych krzesełkach na korytarzu, bo znowu mnie stąd wyganiają. Kocham
Cię. – jeszcze raz się do niej uśmiechnąłem i wyszedłem z sali.
Kilka dni później
Od trzech dni Inés znajduje się
już w normalnej sali. Mogę
już siedzieć przy
niej dzień i noc. Lekarze powoli ją wybudzają, podają jej leki w mniejszych
dawka. Jednak nie mogą stwierdzić ile to jeszcze będzie trwać. Do hotelu jeżdżę
tylko żeby się umyć i przebrać. Daniella z Cesciem są w szpitalu codziennie,
żona mojego kuzyna mogłaby siedzieć tu pewnie cały czas, ale jest przecież mała
Lią, którą ktoś musi się zająć.
Siedziałem, w sumie to
przysypiałem oparty o łóżko ukochanej. Twarz miałem schowaną w dłonie, nagle
poczułem czyjś delikatny dotyk. Podniosłem głowę i spojrzałem na Inés.
- Pablo. – powiedziała szeptem i delikatnie się uśmiechnęła.
- Pablo. – powiedziała szeptem i delikatnie się uśmiechnęła.
- Obudziłaś się. Nareszcie. –
chwyciłem jej dłoń i pocałowałem - Tak się cieszę. Dobrze się czujesz? Czy mam
zawołać lekarza?
- Nie trzeba. Długo tu leżę? –
zapytała.
- Tydzień. Pamiętasz, co się
stało?
- Chyba tak, ale nie chcę o tym
rozmawiać. – powiedziała i pogłaskała mnie po policzku – Cieszę się, że tu
jesteś.
- Od tygodnia, dzień i noc. Kocham
Cię. – delikatnie się uśmiechnęła i zasnęła.
INÉS
Otworzyłam oczy i zobaczyłam śpiącego mężczyznę przy moim
łóżku. Otaczały mnie blado beżowe ściany, przez chwilę nie wiedziałam gdzie
jestem i co tu robię. Nagle wszystko wróciło jak bumerang. Wypadek, Marc.. ja
chyba nadal żyję. A to wygląda jak szpital. Chłopak siedzący obok mnie był
podobny do Pabla. Zebrałam w sobie wszystkie siły podniosłam rękę do jego
głowy. Delikatnie przejechałam opuszkami palców po jego dłoni.
To było on. Mój Pablo. Na mój widok szeroko się uśmiechnął,
było widać, że mu ulżyło tym, że wreszcie się obudziłam. Strasznie się
cieszyłam, że kuzyn Fabregasa był przy mnie. Mimo wszystko miałam jeszcze
strasznie mało sił, zamieniłam z nim kilka zdań i zasnęłam.
---------
Wymęczony ten rozdział, ale jest. Zadowolona z niego nie jestem. W pewnym momencie chciałam uśmiercić Inés, ale uznałam, że nie będę bez serca. Główna bohaterka się obudziła, ale czy to oznacza, że będzie już pięknie i różowo? Jak myślicie? Dowiecie się tego niedługo. A ja idę rozpaczać bo dzisiaj ostatni wieczór ferii i jutro do szkoły, co za koszmar! Do następnego.
Wymęczony ten rozdział, ale jest. Zadowolona z niego nie jestem. W pewnym momencie chciałam uśmiercić Inés, ale uznałam, że nie będę bez serca. Główna bohaterka się obudziła, ale czy to oznacza, że będzie już pięknie i różowo? Jak myślicie? Dowiecie się tego niedługo. A ja idę rozpaczać bo dzisiaj ostatni wieczór ferii i jutro do szkoły, co za koszmar! Do następnego.
Buziaczki, Inés ;*